BRONISZA
Bronisza
uprzejma, miła,
Służącemi
nie gardziła,
I
ciasteczkami smacznemi
Dzieliła się
nieraz z niemi.
Za to téż,
gdy było błoto,
Wzięła ją
Halka na ręce z ochotą:
Choć jéj nie
mówiono o to.
A od dobréj
Małgorzatki
Zawsze miała
śliczne kwiatki.
Od Kostusi,
kiedy chciała,
To igiełek
pożyczała.
Grzeczność,
uprzejmość dwójnasób się wraca.
Dobre dobrém
się odpłaca.
CHŁOPCZYK I
MUSZKA
Byłto jeden
chłopczyk, miał dobre serduszko,
I wołał na
muszczkę: „ej ostrożnie muszko!
Bo trucizna
tutaj na miseczce moknie,
Tatka ja
pocukrzył, postawił na oknie” –
„Znam ja cię
chłopczyku! – myśli sobie muszka –
Skądże się
to wzięła tak poczciwa duszka?
Mnie niby
przestrzega, o tak rzekłszy szczerze,
Podobno
samego na to chętka bierze.” –
I zuchwale
sobie siadła na krawędzi.
Poczciwy
chłopczyk znów przestróg nie szczędzi;
Lecz muszka
nie słucha, i truciznę pije:
Aż za kilka
chwilek już muszka nie żyje.
FRANUŚ
Franuś miał
śliczne jabłuszko czerwone;
Pieści się
niém, na każdę obraca je stronę,
I rzecze:
„szkodaby cię zgładzić z tego świata;
A przétem,
trzebaby dać połówkę dla brata.
Nie, nie, ja
ciebie nie ruszę;
Cały rok cię
chować muszę:
A potém… nie
i potém” – rzecze mała sknera,
I schował je
do kuferka.
Cóż się
stało? – jabłko zgniło….
Jakże mu żal
wtedy było!
RZUCANIE
KAMYKIEM
Rzucał
chłopczyk kamykiem, zabawa to brzydka,
Idącego
spokojnie uderzył nim żydka.
Upadł żydek
na ziemię, krew płynie strumieniem,
Chłopczyk
płacze. – A widzisz, nie rzucaj kamieniem,
Może biedna
dziecina jutra nie doczeka,
A
zniósłżebyś myśl straszną, żeś zabił człowieka?
LAMPA I
UCZONY
Na stoliku
lampa stała,
Uczonemu
przyświecała.
Patrzał,
mówiła smutnie, jakem nieszczęśliwa;
Gdy innym
niosę pomoc, mnie życia ubywa.
Pociesz się,
rzekł uczony, tą myślą wspaniałą:
Żeś żyła
użytecznie i umierasz z chwałą.
MAGDUSIA
Ze
wszystkich stron pochwały odbierając liczne,
Chwaliła się
Magdusia, że ma rączki śliczne;
Jakoż
istotnie były i szczupłe, i białe:
Chciała więc
i odemnie odebrać pochwałę;
Ale ja, co
szczerością zaufanie płacę,
Rzekłem: te
najpiękniejsze, na których znać pracę.
PIERNICZEK
Henrysiu! na
ci piernik, rzekł przyjaciel domu,
Ale zjedz go
gdzie w kącie i nie daj nikomu. –
Ej, pan
chyba żartuje, odpowie Henryczek:
Mam zjeść
sam, to dziękuję, schowaj pan pierniczek.
UŚMIECH I
ŁEZKI
Dziécię. Czemu to, czemu, Mamuniu kochana,
Usteczkom
uśmiech, a łza oczkom dana?
Powiedz; bo
twoja wszystko wie główka.
Matka. Uśmiech, by ostre łagodził słówka,
A łezka na
to w oku się mieści,
By swe i
cudze zmniejszać boleści.
ADAŚ
„Zegnij to
małe drzewko!” rzekł Ojciec do syna.
Adaś je
łatwo zgina.
„A to
większe!” – już trudniéj, jednak żwawe dziecię,
Zgina je
przecię.
„Teraz, luby
Adasiu, gnij to drzewo spore,
Co już
znacznie od ziemi podniosło się w górę.” –
Próżne
usiłowania – Adaś zmordowany,
„Ja go, -
rzecze - nie wzrusz, mój Tato kochany.”
„Otóż
widzisz, mój synu, - rzekł Ojciec ze łzami –
Coś
doświadczył na drzewach to się dzieje z wami:
Pókiście
jeszcze młode, jak pierwsza drzewina,
Ojciec, w
którą chce stronę, łatwo was nagina,
Ku pracy,
pobożności, nauce i cnocie;
Ale skoro
wzrośniecie w nałogach, ciemnocie,
Już was
Ojciec sprostować nie zdoła, jak pragnie,
Już was do
cnoty nie nagnie.”
Źródło
utworów:
S.
Jachowicz, Bajki i powiastki Stanisława Jachowicza, Petersburg
1860.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz